Jak to się mówi. Coś się kończy żeby
coś mogło się zacząć. I tak właśnie zaczynam wakacje! Ten rok był
katorgą. Nowa szkoła, nowi ludzie i nauczyciele. Da się przyzwyczaić,
ale żadne z nas tego nie lubi, prawda?
- Patrycja obudź się!- wrzasnęła mi do ucha Ola.
- Przecież nie śpię.- zmarszczyłam brwi, a ona zrobiła facepalm.
- Nie o to mi deklu chodziło.- zaśmiała się.
- A o co?
- Ola się pyta czy idziesz z nami na ognisko do mojego kolegi.- wyjaśnił Piotrek.
- No jasne.- uśmiechnęłam się.
- To przyjdę do ciebie, a Piotrek po nas, ok?
- Tak.
Zauważyłam,
że od gimnazjum Olka i Piotrek zaprzyjaźnili się. Dziwne, bo oni się
zawsze nie lubili, ale oni są dziwni więc wiecie.
- Niech te wakacje będę najlepsze!- wołała jak najęta.
- Będą.
- Muszą być.- zaznaczyła.- Może znajdziesz sobie chłopaka.
- Nie potrzebuję.- zaprzeczyłam momentalnie.
- Jasne, jasne.
- No tak.
- A czy ja coś mówię?
- Tak? I to z sarkazmem?
- Nauczyła się tego od ciebie.- puściła mi oczko.
- Nie przesadzaj.- skarciłam ją.
- Sarkazm to twoja wada i zaleta.- zauważyła.
-
To ja będę u ciebie po 17. Narazie.- pożegnałam się z nią i założyłam
słuchawki. Rozmyślałam tak aż doszłam do wniosku, że nie znam kolegi
Piotrka. Mogłam się zapytać wcześniej, a nie. Idiotka!Ja to jak zawsze
coś powiem, a pomyśle dopiero na koniec. Brawo mój mądry mózgu!
od autorki: no więc 1 rozdział. Mam nadzieję że wam się podoba
za błędy i literówki przepraszam